wtorek, 9 lutego 2016

Im więcej gwiazd

    Wczoraj wieczorem wyszłam na dwór. Spojrzałam na nasz jesion i zamarłam z zachwytu. Na nagich konarach, wznoszących się jak delikatna koronka w niebo, przysiadła cała masa magicznych, świetlistych owoców. Tylu gwiazd nie widziałam już od dawna. Rozejrzałam się wokół - całe niebo było obsypane światełkami. To jeden z tych momentów, kiedy piękno w najczystszej postaci przenika naszą duszę, a wspomnienie zostaje na zawsze.

      Im więcej gwiazd na czystym niebie, tym jest piękniej. Im więcej żywych, czystych ogrodów na ziemi - tym lepszy i piękniejszy świat. Dlatego cieszę się za każdym razem, kiedy odkrywam jakiś nowy ogród, gdzie ludzie dbają o ziemię, o wszystkie istoty żyjące, gdzie tworzą piękno i swoje szczęście przy okazji. Nasza Ziemia potrzebuje lekarzy, którzy ją uratują. wiecie, że gdyby wszyscy ludzie na Ziemi zużywali tyle żywności, ile my w Europie, to potrzebne by były TRZY globy ziemskie, żeby ich wyżywić? Niestety, mamy tylko jeden i trzeba o niego dbać, bo innego nie dostaniemy.

      We Francji istnieje takie gospodarstwo permakulturowe, które jest w tej chwili bardzo mediatyzowane. Powodów jest kilka, moim zdaniem. Po pierwsze - jest niezaprzeczalnie piękne! Po drugie daje utrzymanie i pracę wcale sporej grupce ludzi ( 6 osobowa rodzina + kilku pracowników), oraz produkuje wspaniałe warzywa na zaskakująco małej powierzchni. W dobie bezrobocia, braku perspektyw itp. jest jak napływ świeżego powietrza. Na dokładkę jest pierwsze, gdzie ilość plonów, ilość wkładanej pracy i inne czynniki są dokładnie badane prze niezależne organizmy naukowe. A wyniki są takie, że dech zapiera. Używając tylko narzędzi ręcznych i konnych, potrafią wyhodować na parceli 1 000 metrów kw. dziesięciokrotnie więcej warzyw, niż inni ekologiczni ogrodnicy, używający maszyn, a kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt razy więcej, niż ogrodnicy tradycyjni i to przy żadnych prawie kosztach produkcji. Gdyby wszystkie warzywa z tego kawałka były sprzedawane po średniej cenie, obowiązującej w regionie, to w pierwszych latach dały by dochód ponad 30 000. euro rocznie, a obecnie ponad 50 000, co jest średnim dochodem rocznym we Francji. Oczywiście, to tylko wydzielona parcela w o wiele większym ogrodzie.

     Wprawdzie klimat jest tam nieco łaskawszy, niż u nas, więc trzeba wziąć poprawki. Z resztą oni też mają sporo szklarni, bo to jednak region na północy, zimą bywa tam do -10 stopni (rzadko), a chcą mieć warzywa przez cały rok. Jednak perspektywa, że można utrzymać się w sposób całkiem przyzwoity z ćwierci hektara wydaje się niesamowita. Oczywiście, potrzeba do tego wielkiej wiedzy i wiele praktyki, ale jest możliwe.
      Zapraszam Was do wizyty w ogrodach w Bec Hellouin w Normandii, założonych przez Perrine i Charles'a Herve-Gruyer.
       Na początku była to dolinka otwarta na wszystkie wiatry z bardzo słabiutką ziemią, która nigdy w historii nie była uprawiana - właśnie z powodu tej słabej gleby i gliniastego podglebia. Były to łąki, na których pasły się owce, bo dla krów były za ubogie.
     Około 12 lat temu osiedliło się tam pewne małżeństwo z dziećmi, którym marzyła się samowystarczalność i zdrowe warzywa dla dzieci, alergicznych na chemię. Na początku było ciężko, bo z góry założyli, że nie będą używać maszyn, a poza tym żadne z nich nie było rolnikiem ani ogrodnikiem (on - żeglarz i pisarz, ona - prawnik). Kiedy jednak odkryli permakulturę i ideę mikro-fermingu, kiedy ze starych podręczników douczyli się, jak gospodarowali ogrodnicy w XIX wieku, ruszyło wszystko z kopyta. Teraz twierdzą, że hodują nie tylko rośliny i owoce, ale przede wszystkim glebę. Wszystko jest tam przemyślane, piękne... Żywią się tym sami, sprzedają, mając całkiem przyzwoity dochód, mając też, jak twierdzą, niesamowitą przyjemność z pracy. A że takie ogrody mają tendencję rozrostową, to zatrudnili też kilka osób, co w kraju, gdzie bezrobocie jest problemem narodowym, też jest na wagę złota. Prowadzą również staże i formują przyszłych ogrodników.

      Zamieścili w internecie całą serię filmów, gdzie opowiadają o tym, co robią, jak i dlaczego. Piękne to wszystko i mądre, przemyślane i dobrze zrobione. I wiecie co jest dla mnie najbardziej uderzające? Że ludzie, z którymi nigdy nie rozmawiałam, którzy czytali inne książki, mieszkają o kilka tysięcy kilometrów stąd, mówią to samo, co ja od początku tego blogu. Nawet niektóre sformułowania są podobne. Oczywiście - mówią też inne rzeczy, ale duch całości jest ten sam. No i nie ma co ukrywać: oni robią to LEPIEJ.





     Podaję link do ich filmików. Wiem, że tylko niektórzy zrozumieją to, co oni mówią, ale warto obejrzeć choćby dla przepięknych widoków. No i można podpatrzyć niektóre metody.
https://www.youtube.com/watch?v=FXaD3NGRQQo&list=PLYgVyAQ6d9kkiceRF5USDg1oRimS7gCUk

     

14 komentarzy:

  1. Pięknie to wygląda i fajnie jak ktoś od czasu do czasu robi takie przeliczenia, to najbardziej przekonuje niedowiarków :) My też dążymy do podobnego gospodarstwa. Filmiki pooglądam, choć nie rozumiem francuskiego. Mimo to dokładne przyjrzenie się też pomaga w nauce, szczególnie jak już się wie na co zwracać uwagę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam ogromną ochotę przetłumaczyć niektóre, ale nie umiem wklejać napisów. A robić to sobie a muzom nie ma sensu. Coś, ktoś?

      Usuń
    2. Pani Krystyno, z tego co wiem to nie mozna dodac napisow do czyjegos video. Ale sa dwie opcje: mozna przygotowac napisy (najlepiej tak zeby byly zsynchronizowane czasowo z filmikiem - to zabiera troche czasu) i wyslac do wlascicieli video z prosba o zaladowanie, albo mozna poprosic wlascicieli zeby zmienili ustawienia video na YT tak, zeby inni uzytkownicy mogli sami dodawac te napisy.

      Usuń
    3. Acha. Czyli najpierw muszę się z nimi rozmówić. Dobra, będziemy próbować.

      Usuń
  2. Pani Krystyno niesamowicie dużo się nauczyłem z tego bloga. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że ktoś może skorzystać z tego, co piszę. Po to to robię.

      Usuń
  3. Przedsięwzięcie robi bardzo dobre wrażenie. Przy okazji nawiązania w Pani wpisie do XIX-wiecznych metod gospodarowania, chciałbym zapytać czy nie chciałaby Pani kiedyś krytycznie odnieść się do naszych polskich podręczników ogrodniczych z minionych wieków, które można np znaleźć zeskanowane na polona.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałabym je najpierw przeczytać... Na pewno wiele metod jest godnych uwagi, ale nie ślepe naśladownictwo. Nasza wiedza z dziedziny biologii, w tym mikrobiologii gleby jest coraz większa. W jednym poście pisałam o starej metodzie budowania cieplarni zagłębionych w ziemi. Była taka w miasteczku mego dzieciństwa, w poklasztornym ogrodzie. Okazuje się, że są teraz hitem internetów.

      Usuń
  4. Marzę o słodkich jabłuszkach, które prezentowała Pani przed kamerami programu "Maja w ogrodzie". Czy jest taka możliwość, by od TEJ starej jabłoni pobrać kilka zrazów i zaszczepić na innej jabłoni? No cóż, nie ukrywam, że pragnę wyżebrać od pani owe zrazy. Jestem ogrodniczką amatorką z niewielkim doświadczeniem lecz ogromnym zapałem. Uczę się przede wszystkim od Pani. Dziękuję za wszystkie wpisy, czekam na więcej. U mnie na Pomorzu Zachodnim gwiazdy też cudnie świeciły. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już kilka osób prosiło mnie o zrazy i nigdy się nie przyjęły. Problem w tym, że te jabłonie mają cieniutkie i wiotkie gałązki, trzeba by je szczepić na śpiące oczko, nie na zrazy. Jeśli ktoś jest gotów przyjechać i sam sobie pobrać, to proszę. Inaczej raczej nie wysyłam, nie warto.

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. OOO, jaka jabłoneczka chytruska.Widocznie wie, co robi. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Zawsze wierna czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo u Ciebie ciekawie, cieszę się że tu trafiłam.
    Pozdrawiam.
    Anka

    OdpowiedzUsuń