czwartek, 1 lutego 2018

Pod znakiem Wodnika

         Wprawdzie astronomiczny znak Wodnika przypisany jest do żywiołu powietrza, niemniej przedstawia rzeczonego wodnika lejącego szczodrze wodę z dzbana. Mnie kojarzy się z wilgocią i opadami. Jeśli to prawda, że mamy Erę Wodnika, to u nas króluje ona od roku. Lato było wyjątkowo mokre, podobnie jesień. Krótki zimowy epizod nie pozwolił nawet się sobą nacieszyć, kiedy minął. Obecnie pogoda jest typowo przedwiosenna - mokra.

         Żywioł wody przenika wszystko, Powietrze i Ziemię. Łąki aż po horyzont stały się jeziorami, z których sterczą smętne wierzby. Na podwórzu woda spod butów tryska fontannami. Znowu jesteśmy uwięzieni z powodu drogi zepsutej przez elektrykę. Poprowadzili nią kabel linii wysokiego napięcia. Rozkopali tuż przed Godami, zasypali byle jak i z dziurami za kolana. Po mojej interwencji nawieźli żwiru i dopóki trzymał mróz, to droga była nawet przejezdna. Teraz glina rozmiękła i ze smakowitym plaśnięciem wchłania buty aż do kolan. Nic to, jest co jeść dzięki dobrym ludziom, co mnie na zakupy zawieźli, jest czym palić. W domu ciepło, sucho i bezpiecznie. Koty robią mi okłady z kota, a psy chrapią na podłodze. Otulam się tymi mgłami, tą wodą przenikającą wszystko, jak szarym, ciepłym kokonem i hibernuję. Wyszywam, czytam, odpoczywam. Mąż codziennie chodzi na bardzo długie spacery, z których przynosi a to chleb z miejscowego sklepiku, a to plecak ziemniaków od sąsiada. Ćwiczy, bo ma ochotę wyjechać na pieszą wyprawę w jakieś egzotyczne strony. 78 lat za kilka dni, a jemu nic nie robi spacer po 15 km. dziennie, po deszczu i błocie. Zazdroszczę pozytywnie.

       Ale już gdzieś na brzegu świadomości pojawia się delikatne drżenie, już zaczynam myśleć o nasionach i sadzonkach. A tu prześladuje mnie ulubiony sklep z nasionami pomidorów, prezentując nowości. A kysz! Mam dość nasion, zebranych u siebie! Ale kusi spróbować jeszcze czegoś nowego...

      Zastanawiam się nad wysianiem selera, czy warto? Mogę spokojnie kupić gotowe flance wiosną, sympatyczne panie ogrodniczki tez muszą z czegoś żyć. Za to na pewno wysieję papryki. Już kilkakrotnie sprawdziłam, że te moje, mimo, że mizerniejsze od kupnych, są zdrowsze i o wiele lepiej rosną. W tym roku zrobiłam grillowaną paprykę z czosnkiem i ziołami w oliwie. Jest przepyszna! Podobnie jak inne przetwory, które teraz wyciągamy i powoli zjadamy.

     A ja już planuję, gdzie posadzę różne smakowitości w tym roku. Mam ochotę zainstalować wieże ziemniaczane poza warzywnikiem. Może stonka ich tak szybko nie znajdzie? Ciekawe, jakie będzie lato pod względem temperatury i opadów.

      W temacie przygotowań do lata: znalazłam hamaki z moskitierą. Akurat coś dla nas! Często nie można korzystać ze sjesty w ogrodzie z powodu komarów (wiadomo: bagna biebrzańskie!), a bardzo lubię. Albo leżeć wieczorem pod gwiaździstym niebem i czekać na spadającą gwiazdę... Wszystkie ludzkie krzątaniny i kłopoty wydają się takie maleńkie z perspektywy gwiazd...

      Przed nami na horyzoncie jeszcze znak Ryb, ten to już na pewno należy do trygonu Wody. Czyli będzie jeszcze bardziej mokro. Zamieniamy się w stworzenia wodne, rosną nam skrzela i ogony. Ratuje nas Ogień w domowym piecu i ciepło przyjaciół, którzy o nas pamiętają. Jednak zima i przedwiośnie to czas wielkiej samotności, czas wchodzenia w siebie i uczenia się. Wiecie czego mi brakuje w moim przytulnym kokonie? Tych bajęd i gadek, które słyszałam będąc dzieckiem. O tej porze rodzina i znajomi często schodzili się wieczorami i rozmawiali, opowiadali. W naszej rodzinie było sporo talentów bajarzy, więc słuchanie było zajmujące. Brakuje mi tego. Między słowem żywym a pisanym jest jednak różnica. Może kiedyś wróci? Bo dobre to było.

28 komentarzy:

  1. U nas też wiecznie mokro było i chodzić się nie dawało i dlatego podjazd podnosiliśmy, nawet w miarę dobrze. Widzę, że już głowę w wiosennych sprawach masz :D A haft cudny, bardzo mi się podoba.
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! My tę drogę też zrobiliśmy sami, fajna była. Przyszło i zepsuło i tak....

      Usuń
    2. Rzeczywiście po zimie musimy troszkę podsypać tu i ówdzie ale ogólnie jest ok.

      Usuń
  2. Jagodo, zazdroszczę... Ja jeszcze muszę do huty,a to stres i zdrowie cierpi...Pozdrawiam :) BDB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspólczuję. Trudno jest robić coś, czego się nie lubi i co nas zżera. Kiedyś czytałam taki artykuł, że w porównaniu z nami chłopi pańszczyźniani byli o wiele mniej obciążeni i zmuszani. Coś w tym jest...

      Usuń
  3. Trochę się niepokoiłam długim Twoim milczeniem chociaż cichutko wyobrażałam sobie jak siedzisz przy kołowrotku z kotem na kolanach i po prostu żyjesz po "zimowemu".Mnie też brakuje żywych rozmów.Mało ich.Tym bardziej że po ostatnich spotkaniach ze znajomymi stwierdziłam , pewnie zupełnie nie odkrywczo , że takie słowa wypowiadane przy tobie zostają w głowie na długo.Te telefoniczne i smsowe znacznie szybciej uciekają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No żyję po zimowemu. Kłopoty z drogą zżarły mnóstwo energii i ciągle jest to dość kłopotliwe. Wiesz, że Elf Patryk jest już na swoim? Ma stadko zwierząt, ziemię i zakłada ekoosadę na Opolszczyźnie. Jejku, trzymam wszystkie kciuki i zaklinam Bogów, żeby im się udało jak najlepiej!

      Usuń
    2. Elf ma w sobie taką energię , że na pewno da radę .Podglądałam go na jednym forum ogrodniczym ale słabo się tam ostatnio udziela.Może znalazł inne miejsce do pisania ? Też trzymam kciuki , dobrych myśli nigdy za wiele.

      Usuń
    3. Na razie nie mają prądu, to może dlatego. Tzn. mają solary. Ale już ktoś chce budować z wiosną mini-elektrownię wodną, bo maja odpowiednie miejsce. I mają już pozwolenie na zbudowanie 6 domków i chętnych do zamieszkania w nich. Wszystko ruszy z wiosną. Czy to nie zajefajne?

      Usuń
    4. Fantastyczne ! A co do wiosny to u mnie już kwitną śnieżyczki.

      Usuń
  4. Czy moze Pani podpowiedzieć o ktory sklep z sadzonkami chodzi ? W jednym z postów pisała Pani o kalendarzu wartym uwagi do upraw biodynamicznych czy przypomni Pani jego nazwę? Sporo uczę się z Pani bloga �� serdecznie dziękuję za inspirujące wpisy �� Pozdrawiam ciepło Aneta

    OdpowiedzUsuń
  5. nieprzejezdne, zamoknięte drogi to i u nas drażliwy temat.....

    Spełnienia marzeń na te 78 ...... i udanej wyprawy.

    Pozdrawiam z lekko mroźnych Kaszub. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przydałby się mrozek. Można by wyprowadzić auto na szosę i w ogóle jakoś tak fajniej, jak zimą jest mroxno i biało.

      Usuń
  6. Przepiękny post i tyle ciepła w nim i w Tobie, Krysiu ♥♥♥
    Życzę Wam, by tę drogę te dranie w końcu naprawili.
    Robótka prześliczna.
    Jako dziecko przeczytałam niezliczone ilości bajek, baśni z różnych stron swiata, potem trochę czytałam dzieciom, niestety one tak dużo ich nie przeczytały potem samodzielnie, a szkoda, bo nigdy już do nich nie wrócą. Ubogi byłby świat bez tych baśni.
    Ściskam czule :**
    I 100 lat w zdrowiu dla męża !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, czytanie to cudowna rzecz, ale u nas ludzie opowiadali np. spotkania z duchami czy różne zdarzenia, filozofowali na różne tematy. Babcia to nawet cały teatr robiła, mówiąc z odpowiednim akcentem i odpowiednim głosem. Dla dziecka było to niesłychanie zajmujące. A czytanie swoją drogą. Z tej mówionej historii uczyłam się o naszej rodzinie, o tym, jak żyli, co myśleli.

      Usuń
  7. U nas błoto lekko ścięte po wierzchu.
    Dużo zdrowia dla Piotrusia Pana a i przy okazji dla Ciebie.
    Ciekawe, jak to mania zakupowa potrafi podejść każdego. Jednego złapie na samochody, drugiego na ciuchy, trzecią - na nasiona!

    Ta wasza firma elektryczna wyjątkowo paskudna, w naszej okolicy trochę są grzeczniejsi, ale odpukuję pod stołem, by nie zapeszyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedne kopytka z takim ściętym błotem! Mania na nasiona zaczyna mnie dopadać z dużą siłą, ale to takie przyjemne!O Twoich ziemniaczkach pamiętam też, tylko że aż wstydzę się wysyłać te kurdupelki, co mi zostały. Miałam odłożone takie znośne w osobnym pudełku, to Piotruś w ramach "porzadków" zużył je na obiad!

      Usuń
  8. U nas ten wodnik coś leniwy jest, bo nawet jak popadało, to niespecjalnie mokro było, nawet kałuż nie było za dużo a jak były, to przez chwilę. Podlewać bym mogła w ulewę i nigdy tej wody za dużo. Mieliśmy nadzieję, że deszczowe ubiegłe lato podniesie poziom wód podskórnych i wreszcie po 3 latach w studni się choć troszkę wody pojawi, ale nie, wciąż pył a studnia głęboka na 8 metrów.
    Gratuluję mężowi kondycji i chęci! Tobie zaś pogody ducha i zdolnych rąk, piękne hafty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosia, a gdzie Ty mieszkasz? Bo ja mam wrażenie, że wszystko jest przeniknięte wilgocią i woda podniosła się do niespotykanego poziomu. U nas też ludzie mieli puste studnie, nawet takie na 50 metrów, ale się napełniły. Haft pomału zbliża się do końca, w tej chwili jest już o wiele więcej, niż na zdjęciu.

      Usuń
    2. Pod Opolem :-) Podobno najcieplejsze miejsce w Polsce, ale ziemie piaszczyste, VI klasa, sam pył i kamyki. Dlatego mam podwyższone grządki bo inaczej nic nie chciało rosnąć. Dziś w nocy spadł śnieg, wielkimi, puszystymi płatami, ale mrozu nie ma więc zaraz zniknie.

      Usuń
  9. Ja jestem Wodnik i podoba mi się woda, Jagodo, ale w waszym wydaniu rzeczywiście za dużo. U nas każda ilość wody wsiąknie, mamy sam piasek. Też myślę już o pomidorach i ziołowym ogródku... i przymierzam się:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalino, zaglądaj na http://ogrodyziolowe.pl/ . Mają tam wspaniałe zioła, ktore świetnie rosną. Mam od nich rozmaryn zimotrwały, który znosi mrozy do -20 stopni oraz wiele innych. Wszystko silne, bujne i dobrze się przyjmuje. Pomidory i inne ciekawe rośliny można kupić albo w Pomidorlandii albo w Pomidorowej Dolinie. A kolorowe kartofelki na allegro, tam tez ja kupuję.
      U nas tez sporo piasku, ale też gliny. W każdym razie Biebrza wylała, jak jeszcze nigdy od 20 lat. a jak Narew?

      Usuń
    2. Ja jestem Rybka i też lubię wodę. A wiesz, że Wodnik to trygon Powietrza? Stąd natchnienie dla poetów.

      Usuń
  10. Bardzo ładna robótka. Ja się poddam chyba z warzywnikiem, no chyba, że w dwóch skrzyniach urosnie mi koper, sałata i jakaś dynia, za to już myślę o zasadzonych w zeszłym roku różach, czosnkach, tulipanach i liliach. Lilie jeszcze domówię, zakochałam się w nich. Odpoczywam, nóżkę regeneruję i...oglądam zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli czegoś nie czujesz, to rzeczywiście lepiej dać spokój, tym bardziej, że nóżka będzie jeszcze trochę potrzebować opieki. W skrzyniach może rosnąc wszystko, co lubisz. Możesz tez, jeśli chcesz, pomyśleć o wieloletnich roslinach jadalnych, typu rabarbar, porzeczki, poziomki itp.

      Usuń
    2. Ja czuję, ale te warunki...las, ziemia VI klasa, 2 skrzynie mam, ale co w nie włożyć, materiału organicznego za mało. Kupować ziemi nie będę, to za duże koszty.

      Usuń
    3. Nie ma tam w okolicy żadnych rolników, od których by można kupić furę gnoju i belę siana? Często można kupić obornik w stadninach koni. A w prasie lokalnej są ogłoszenia o sprzedaży siana czy słomy.

      Usuń
  11. Z tymi chłopami pańszczyźnianymi to trochę przesadziłaś... Ich los naprawdę był nie do pozazdroszczenia. I mieli zdecydowanie mniejszy wybór niż my, o ile w ogóle jakiś mieli.
    Życzę słońca i dobrych myśli!

    OdpowiedzUsuń